miszeleq

UFO w Zbydniowie #1

tags: ufo, twórczość, opowiadanie
@miszeleq 31/08/2025

Wstęp

Hej!

To jest mój pierwszy post na mojej stronie.

Jakiś czas temu zacząłem z nudów pisać książkę o ufo. Jest to tania podróba “Z Archiwum X”, ale z piekarzem i dziennikarką, a akcja dzieje się w okolicach mojego miasta rodzinnego.

Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale mam nadzieję że się spodoba!

Rozdział 1

***

Co zrobić z pustą działką, gdy nie masz pieniędzy na budowę domu? Dla Krzyśka najwyraźniej poprawną odpowiedzią jest zapalenie papierosa. Działkę ma po dziadku. Komara też, przyjeżdża nim tutaj przynajmniej raz w tygodniu. Sam nie wie po co, przecież ciszę i spokój ma w swoim domu. Nie rozumie tego, że przyjeżdża tu nie czuć się tak samotnie. Tutaj czuje obecność swojego dziadka, w końcu to jego działka.

Przygląda się gwiazdom, tak jak kiedyś zwykli to robić we dwoje, teraz w pojedynkę. Bierze bucha. Andromedę tu widać niezwykle wyraźnie. Wspomnienia z dzieciństwa jednak mętną z każdym rokiem. Dziadek, choć nie rozumiał jego fascynacji gwiazdami, po prostu lubił spędzać czas z ukochanym wnukiem. Krzysiek z wiekiem podejrzewa też, że dziadek chciał oderwać się od babci.

Błysk.

Kątem oka Krzysztof zauważa światła migoczące na niebie. Instynktownie spogląda w ich stronę i w pierwszej chwili myśli, że to samolot, jednak widzi nietypowy ruch świecącego na sklepieniu punktu. Samolot nie zmieniałby tak szybko kursu. Krzysiek marszczy brwi. Wodzi oczami za tajemniczym obiektem. Co to jest, myśli, świetlik? Być może. Ale nie, nie może być. Mieni mu się w oczach, próbuje wyostrzyć wzrok na niebie, ale nieznane światło cały czas mu umyka. To nie może być świetlik, jest za wysoko. Po chwili pojawia się drugie, a potem jeszcze trzecie światło. Krzysiek cały czas patrzy się w górę i pociąga buchy papierosa. Zapala drugiego. Niebiański pokaz świateł czaruje go przez kilka kolejnych chwil.

W pewnym momencie jedno ze świateł wariuje. Zmieniło kolor? Krzysiek nie jest pewny. Zatrzymało się, a po kilku sekundach zaczęło spadać. Trafia gdzieś obok Sanu. Cisza nie ustaje. Krzysiek, jak wmurowany, nie odwraca wzroku z miejsca zdarzenia. Czy światło ponownie wzbije się w powietrze? Zorientował się, że nieświadomie otworzył usta. Opamiętał się. Zbiera w pośpiechu wszystkie swoje rzeczy i wsiada na motorower. Jego serce bije jak szalone, a jego umysł opanowuje ciekawość. Komar wydaje przyjemny dźwięk i rusza w drogę.

***

Jak to było? Ksiądz Mariusz zasłużył się miastu Sandomierz – w bliskiej współpracy z policją odnalazł obrazy skradzione z ratusza. Niebywałe! I jakże nudne. Prowadząc swojego Fiata Cinquecento Baśka podsumowuje dzień. Na niebie miga światło. Basia je widzi, ale ma ważniejsze rzeczy na głowie. Sfrustrowana jedzie w stronę domu. Ukończyła studia i znalazła pracę. Chciała zostać dziennikarką, to prawda, ale nie lokalnej gazety. Myślała, że będzie przeprowadzać błyskotliwe wywiady z politykami i celebrytami. Nie myślała, że najpierw będzie musiała opisywać lokalne newsy. Na niebie pojawia się drugie światło, Basia dalej jedzie. Nie ma tu nikogo. Wynajmuje kawalerkę w centrum Stalowej Woli, ale dla niej to zupełnie obce miasto. Znalazła tę pracę cudem, aplikowała na wszystkie oferty pracy wywieszone na wydziale. I tak nie miała do kogo wracać, tak naprawdę nie ma swojego domu czy rodzinnego miasta. W Stalowej widziała swoją nadzieję na przyszłość. Teraz widzi ją trochę mniej. Trzecie światło. Ma nadzieję, że ta praca jest rzeczywiście tego warta, i pozwoli na…

– Okej, co to kurwa jest?! – mówi sama do siebie.

Jej potok myśli zostaje przerwany i zastąpiony konsternacją tajemniczymi światłami na niebie. Najwyraźniej, mimo że skupiała się na swoich przemyśleniach, podświadomie analizowała sytuację na niebie, aż w końcu coś w jej mózgu zmieniło bieg. Wciska hamulec.

Baśka zatrzymuje się na uboczu i wychodzi z samochodu. Patrzy się w niebo. Jest wkurzona, że jakaś anomalia przerywa jej przemyślenia i skupia jej uwagę. U góry, tuż pod gwiazdami, tańczą trzy światła. Lawirują między sobą i wzajemnie się ścigają. Basia uważnie się im przygląda.

Nagle czuje zmianę atmosfery. Jedno ze świateł zatrzymuje się, aby po chwili spaść na ziemię. Baśka drapie się po głowie. Zastanawia się co o tym sądzić. Samolot się rozbił? Teoretycznie niedaleko jest lotnisko w Turbii, ale ktoś by latał awionetką o tej porze?

Cokolwiek to jest, myśli, to może być niezły temat. Dobrze, żeby była tam pierwsza. Wsiada do samochodu i skręca w stronę zdarzenia.