Ja, która nie poznałam TikToka
tags: opinia, tiktok, literatura
Przedmowa
W następującym tekście będą spoilery do książki “Ja, która nie poznałam mężczyzn” Jacqueline Harpman (w postaci strzeszczenia fabuły, są oznaczone, można pominąć). Zachęcam do przeczytania, bo jest fenomenalna. Natomiast będę argumentował że spoilery, przynajmniej w tym przypadku, nie mają znaczenia ponieważ wartość tej opowieści leży zupełnie gdzie indziej. Zapraszam do przeczytania tekstu, w którym opisuję moje przemyślenia na temat tiktoka i literatury.
Post i komentarze
Jakiś czas temu wyświetliła mi się na tiktoku polecajka dotycząca książki “Ja, która nie poznałam mężczyzn”. Screeny można zobaczyć poniżej.
Te slajdy niespecjalnie przykuły moją uwagę dopóki nie zacząłem przeglądać komentarzy. I, żeby nie było, komentarze nie były w żaden sposób kontrowersyjne. Po prostu kompletnie nie pasowały do dyskursu w kontekście książki Harpman.
O co mi chodzi - dla osób które nie czytały - wartością tej książki nie jest to co się w niej dzieje na warstwie wydarzeń. Harpman nie napisała książki science fiction, nie napisała utopii, napisała eksperyment myślowy o społeczności skazanej na zagładę. Przy okazji podkreśla potrzeby bliskości międzyludzkiej, potrzeby kochania, potrzeby tworzenia wspólnoty i pomocy. Jednocześnie opowieść napisana jest z perspektywy postaci, która nie została wychowana w tych wartościach, a musi uczyć się ich od początku.
Jak należałoby spoilnąć kontynuację?
Spoiler (kliknij aby rozwinąć)
Po wydarzeniach opisanych na slajdach tiktoka kobiety tworzą małą społeczność. W początkowych dniach przemierzają świat aby szukać pomocy. Po czasie kiedy okazuje się, że to na nic i żadna pomoc nie nadejdzie, a świat jest opustoszały, osiedlają się i współpracują ze sobą aby umilić sobie resztę życia. Po latach, kiedy towarzyszki głównej bohaterki odeszły, protagonistka postanawia kontynuować wędrówkę. Po czasie znajduje bunkier, zalążek cywilizacji, gdzie postanawia spisać pamiętnik swojego życia. Zakończenie jest otwarte.Przemyślenia
I tutaj zacząłem zastanawiać się, czy to kwestia osób komentujących oczekujących czego innego od książek, czy może kwestia oryginalnej osoby postującej, która przedstawiła historię w sposób bardziej YA utopii?
Twórcy w mediach społecznościowych, przynajmniej tych nastawionych na algorytmy maksymalizujące engagement, muszą mocno upraszczać dyskurs aby dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Problem tak znacznego upraszczania jestem w stanie zaakceptować w zamian za to, że więcej osób sięgnie po wartościową literaturę. Alternatywą jest zamykanie się w snobistycznej bańce i tworzenie ekskluzywnych przestrzeni.
Polecajka :)
Przy okazji mogę polecić konto @jamaalburkmar dla osób które z TikToka korzystają. To jest jeden z tych kanałów które poszerzają moją perspektywę na temat kultury i popkultury.